Mitsumaniaki Dzieciom

Szukaj na tym blogu

środa, 1 lutego 2012

Historii część druga, czyli jak to się zaczęło


Dzisiaj kolejna część opowieści o początkach mojej przygody z Trzema Diamentami.

Kilka dni po tym, jak stałem się posiadaczem auta, znalazłem w internecie klub zrzeszający fanów Mitsubishi - "MITSUMANIAKI". Oprócz ogólnej strony, posiadamy forum, na którym każdy właściciel Miśka, znajdzie przydatne informacje na temat swojego bolidu, np. instrukcja czy service manual, opis usterek i sposób ich usunięcia.
Każdy zarejestrowany użytkownik, może zostać pełnoprawnym członkiem naszej społeczności (po spełnieniu pewnych warunków opisanych na forum), ponadto otrzymuje unikalny numer użytkownika. Możliwe jest także zamówienie osobistej karty użytkownika :).
Można także zamówić sobie mnóstwo różnych gadżetów, typu koszulki, bluzy, czapki, kubki, breloki do kluczy :).
Dla mnie forum jest...hmmm....tak naprawdę nie umiem żyć bez forum :). Codziennie po kilka razy sprawdzam posty i jeśli tylko mogę to pomagam innym użytkownikom, bo w sumie po to, to forum jest.
Kolejną fajną sprawą jest to, że oprócz wyszczególnionych modeli aut, forum posiada podział  na regiony (np. opolskie, dolnośląskie, itp) i to 'on' pełni główną rolę zrzeszającą ludzi z danego terenu - model jest mało ważny, bo skoro ma 3 diamenty, znaczy, że swój :).
Oczywiście co jakiś czas, w miarę regularnie, odbywają się spoty regionalne. Niestety w moim (opolskie), mało ludzi pojawiało się na spotach i generalnie "kaput" :(.
Ale na szczęście są jeszcze coroczne, ogólnopolskie zloty. Ostatni (2011) odbył się w Wawrzkowiźnie - ośrodek pod Bełchatowem, niedaleko elektrowni. Był to mój pierwszy tego typu zlot, ale wrażenia, jakie po nim pozostały są po prostu fenomenalne - mnóstwo Mitsubishi w jednym miejscu, świetni ludzie, niesamowita atmosfera :). POLECAM...

No to o społeczności tyle, wróćmy do auta.

W marcu kończyła się "rejestracja" auta, więc postanowiłem go oddać na ogólny przegląd.
Po telefonie od mechanika włos mi się zjeżył na głowie...do wymiany cztery tarcze hamulcowe (tylnych praktycznie brak) plus klocki, łożysko koła tylnego, drążek kierowniczy, olej, itp. Przedni, prawy pas też został zastąpiony używanym (na Allegro za 90 zł, a na szrotach krzyczą około 200,-), ponieważ ten pierwszy został przegryziony przez pieska :(.
Uzbierało się wszystkiego około 1800,- także sporo, a do wymiany szykowały się cieknące amory.

Po naprawach mechanicznych postanowiłem troszkę upiększyć auto na swój sposób :).
Auto jest koloru czerwonego, więc wypadało wprowadzić trochę tego koloru do wnętrza, bo czerń była wszechobecna :).
Przednie pasy dostały czerwone opaski, a na lusterko wewnętrzne powędrowały czerwone kostki (obecnie leżą przed przednią szybą, bo jednak trochę zasłaniają widoczność).
Również mieszek skrzyni biegów i gałka została zmieniona. Ta czynność była dosyć problematyczna, ponieważ nie miałem pojęcia jak zdjąć tą nieszczęsną gałkę. Jedni mówili, że się odkręca, inni, że nic nie da się zrobić. W końcu podjechałem do mechanika i ją "wyrwał". Sposób wymiany opiszę dokładnie w innym poście :). Koniec końców prezentuje się bardzo fajnie, a najważniejsze, żebym ja był zadowolony :).

Kolejną, nazwijmy to, modyfikacją, była wymiana radia z oryginalnego PH-3000 na Sony CDX-GT250MP. Pozwoliło to na poprawę, a nawet znaczną poprawę jakości dźwięku. Oczywiście przy pewnej głośności fabryczne głośniki osiągają swoją granicę, powyżej której po prostu zaczynają "pierdzieć". Ale z ich wymianą poczekam jeszcze troszkę :). Ogólnie jestem z efektu zadowolony.


Na przełomie czerwca szykowały się wakacyjne wypady, najpierw na Słowację, a potem do Zakopanego. Stwierdziłem, że skoro "amory" są na wykończeniu, to na dalekie wojaże wypadałoby mieć dobrą przyczepność, biorąc pod uwagę, że na pierwszą trasę jechały 4 osoby plus bagaż :). Same wypady opiszę w innych postach :).
Co do amortyzatorów, koszt wyniósł coś około 1200,- :(

Ogólnie w moim Miśku jest jeszcze parę rzeczy do zrobienia:
- sprawdzić tylne sprężyny,
- naprawić tylny zderzak, bo jest pęknięty a przez to lewa część jest obniżona i niestety przy obciążeniu
  śruba od chlapacza (producent zamieścił śrubę z WIELKIM łbem) ociera o oponę,
- wymienić grill, bo jest popękany - oryginalny kosztuje "jedynie" 400 - 500 zł.
   K...a mać!!, za kawałek plastiku takie pieniądze...tyle to kosztuje amortyzator razem z odbojnikiem i wymianą,
- sprawdzić świece i ewentualnie wymienić
- prawdopodobnie czeka mnie też wymiana akumulatora.

Na dzisiaj kończę, bo i tak już się rozpisałem, a czytanie dużej ilości tekstu też jest męczące :).
Do usłyszenia :)

1 komentarz:

  1. Jak udało Ci się wyjąć fabryczne radio? Czy jest do tego potrzebny jakiś uchwyt?

    OdpowiedzUsuń